Portal Informacje UE we Wrocławiu

Fiesta i sjesta czyli Erasmus w Hiszpanii

Data opublikowania: 06.10.2020

May I help you? – zawołałem rześko na widok trzech śniadych dziewczyn studiujących bezradnie plan kampusu UEW. Spojrzały na mnie z wdzięcznością i  –  jedna przez drugą –  zaczęły tłumaczyć, że przyjechały na UEW w ramach Erasmus+ i szukają biura programu. Szybko przeszły na hiszpański i na wymarły od pół roku kampus na chwilę wrócił śmiech i gwar.

Gdy wróciłem do biura dotarło do mnie, że program oparty na spotkaniach i rozmowach bez granic jest ze swej natury zagrożony pandemią. Spotkanie na kampusie stało się dowodem na to, że program ma się dobrze, studenci wyjeżdżają na studia za granicę, uczy się języków obcych i poznaje inne kultury, przełamuje stereotypy i odkrywa różnice  kulturowe. Jak się później dowiedziałem, w tym roku z UEW wyjechało 70 studentów, a do Wrocławia przyjechało 80 mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego.
Cadaqués rodzinne miasteczko Saalvatore Dali

Ponieważ nieustającym powodzeniem wśród polskich studentów cieszy się Hiszpania, podpowiem pokrótce, co może nas zaskoczyć w tym kraju.

Hiszpanie są ekstrawertyczni i głośno wyrażają swoje uczucia. Rozmowie towarzyszy  żywa gestykulacja, łapanie się za rękę, poklepywanie po plecach. Jeżeli w ich pobliżu pojawi się gitara natychmiast zaczynają tańczyć i śpiewać. Z uśmiechem wspominam scenę z parkingu na autostradzie na południu Francji, kiedy to na widok parkującego autobusu z Hiszpanii, Francuzi rzucili do odjazdu, pomimo że zostało jeszcze sporo jedzenia.

Znajomy pokonujący kilka lat temu pociągiem nocnym odcinek drogi Św. Jakuba, usiłował się zdrzemnąć. Współpasażerowie ani myśleli mu pozwolić – Skąd jesteś? Czemu się nie odzywasz? Gniewasz się? Spróbuj to chorizo, produkuje je mój sąsiad od 40 lat. Jak to, nie napijesz się z nami wina z naszego regionu!? Cisza jest niestosowna i niegrzeczna.

Hiszpan nie dobije targu z osobą niesympatyczną czy gburem.  Jeżeli kogoś polubi, to wszystkie drzwi i serca staną przed nim otworem.

Historyk brytyjski Ian Gibson postanowił przeprowadzić się na kontynent. We Francji, z powodu słabej znajomości języka, nikt nie zwracał na niego uwagi. Za to w Hiszpanii, pięć słów na krzyż, które znał w języku Cervantesa, budziły taki entuzjazm i sympatię, że osiadł tam na stałe.

Kelner, który serwował Ci śniadanie poprzedniego dnia, nazajutrz jest już przyjacielem i nie możesz nie odbyć z nim kilkuminutowej pogawędki.  A warto, bo dowiesz się od niego, co w trawie piszczy – ploteczki, sport, kultura, co warto zobaczyć, gdzie można skosztować dobrego wina za rozsądne pieniądze.

Rozmowa jest ważniejsza niż czas. Nikt nie będzie miał nam za złe spóźnienia do pracy, czy na kolację, jeżeli po drodze spotkaliśmy niewidzianego od trzech dni kuzyna. Trzeba przecież było wymienić uprzejmości, podzielić się nowinami i plotkami rodzinnymi.
W windzie wszyscy stają przodem do siebie i i rozmawiają. W poczekalni u lekarza Hiszpanki zajmą sąsiednie krzesła i natychmiast rozpoczną dialog. Polki czy np. Brytyjki zajmą skrajne miejsca i zapadnie cisza.

No pasa nada
Hiszpanie lubią skracać dystans. Na przykład przy powitaniu.  Anglicy mówią pleased to meet you plus, ewentualne kiwają głową. Polacy podają sobie rękę, ale mężczyźni wyłącznie mężczyznom. Nigdy nie zapomnę zdziwienia pewnego Francuza, kiedy podczas stojącego aperitifu do naszej grupy podszedł Polak i przywitał się tylko z mężczyznami, panie kompletni ignorując. Hiszpanie całują się chętnie, nawet z osobą przed chwilą poznaną, ale tylko kobiety ze sobą oraz z mężczyznami, nigdy mężczyzna mężczyznę. Dlatego nie czuj się zakłopotany, kiedy spotkany znajomy przedstawi Ci swoją żonę, a ona da Ci buziaka.

Studenci powracający z Erasmusa z Hiszpanii często podkreślają rytualizację zachowań  w codziennym życiu. Posiłki maja mają ściśle określone godziny, niekoniecznie te same w każdym regionie. Najpóźniej, bo około 23.00-24.00 siada się do kolacji na południu kraju, w Andaluzji. Tam w lecie słońce zachodzi po 22.00 i dopiero przed północą lekka bryza od morza schładza nagrzane mury. Kolacja rodzinna czy z przyjaciółmi nie liczy godzin. Jedzenie, choć bardzo istotne, nie jest najważniejsze. Istotne jest spotkanie, rozmowa o sprawach małych i dużych, żarty i śmiech. Bycie razem. Rozmowa jest  ważnym elementem kultury iberyjskiej, wpajanym  dzieciom od najmłodszych lat.
Po posiłku obowiązkowe jest tzw. sobremesa, czyli godzinka przy kawie przeznaczona na… pogaduchy. Nikt się nie spieszy. Wyjście zaraz po posiłku jest traktowane jako brak szacunku dla osób, które go przygotowały oraz pozostałych.

figueres
Muzeum Gaudiego w Figueres

Relatywnie nową „rozrywką” którą student Erasmusa może napotkać np. w parku, jest tzw. botellon (butelczyna) . Jest to spontaniczne (skrzykiwane via internet) spotkanie dziesiątek lub setek głównie młodych ludzi w celu wspólnego napicia się taniego alkoholu prosto z butelki. Jest to forma protestu przeciwko rosnącym cenom w barach, szukanie alternatywy dla zastanych obyczajów oraz – to nowość, upicia się. W Hiszpanii, podobnie jak np. we Francji pije się dużo alkoholu (wino czerwone tylko do posiłku). Jednak upicie się jest dużym nietaktem, dowodem na brak samokontroli i odpowiedzialności.

Wielu Hiszpanów narzeka, że ich kraj stał się parkiem atrakcji na potrzeby turystyki, że żyją ze słońca. Istotnie wpływy z turystyki stanowią 17-20 procent PKB i daje dużo miejsc pracy, ale na koniec obalmy mit, że w Hiszpanie na co dzień  żyją fiestą i siestą. Wbrew poizorom Hiszpanie dobrze i dużą pracują. Hiszpania jest trzecią gospodarką w Unii Europejskiej, krajem wysokorozwiniętych technologii, nowoczesnej i kompetencyjnej gospodarki. Są tam obecne wszystkie firmy liczące się na rynku globalnym. Hiszpański jest największy bank detaliczny w Europie Santander, jedna z największych sieci odzieżowych ZARA, potentat w armaturze sanitarnej ROCA.
Nie ma więc czasu na sjestę, a fiesty odbywają się raczej w weekendy. Co nie zmienia faktu, że warto poznawać ten kraj, pełen wspaniałych zabytków, cudownej , różnorodnej przyrody i sympatycznych ludzi, których dewizą jest no pasa nada (nic się nie stało) i którzy np. na koncertach kwitują ulubione kawałki gromkim ooole (z akcentem na „o”) pochodzącym prosto z corridy. Ten zaśpiew towarzyszy prowadzeniu przez torreadora płachty przed nosem byka. Ale to już inna historia.

Wojciech Sokolnicki

Języka Cervantesa możesz nauczyć się w Studium Języków Obcych UEW
Studium Języków Obcych
Uniwersytetu Ekonomicznego
ul. Drukarska 24a
53-312 Wrocław
tel. 71 36 80 441
sjo@ue.wroc.pl     sjo.ue.wroc.pl

 Osoby zainteresowane kulturą i językiem hiszpańskim mogą zapisać się do grupy na FB
« Diploma de espanol como lengua extranjera DELE »    

    
WydrukujWyślij do znajomego
zamknij
Nasza strona korzysta z plików cookies. Zachowamy na Twoim komputerze plik cookie, który umożliwi zbieranie podstawowych informacji o Twojej wizycie.
Przeczytaj jak wyłączyć pliki cookiesRozumiem